Noc cicha po pięknym dniu…
A tu…
Zaczerwieniło, rozbłysło
Po czarnym niebie
Żywą, płonącą materią
Przeleciał nad moją głową
Rozżarzony do czerwoności płomień…
Zdało się, wiedział skąd dokąd,
Utrzymując wybrany kierunek
W prawostronnej, delikatnej, konwulsji
W wąską lukę wpadł pomiędzy domami
Parę sekund – ni śladu…
A ja zostałam osłupiała
Z czerwoną, płonąca ścieżką
Naznaczoną pod powiekami…
Odleciał w nieznane…
Ciekawe co działo się dalej?
Piorun to z nieba jasnego,
Czy płomień z żaru piekła czarnego?
Zanim znikł, iskrę ciekawości rozpalił…
Podobno nie głupia, dość stara
A jednak jak dziecko mała
Wobec tajemnic natury…
Akant : Halina Drohomirecka