Mam przyjaciela psa
i każdego wieczora
siadamy na kanapie
gdy późna już pora.
On przeciąga się lubo
i drapie po grzbiecie
jest to zwierz bardzo szerstny
mięsożerny przecież.
Przytulam go do siebie
opowiadam bajki
on przepada za wonią
mojej starej fajki
i tak siedzimy nieraz
przez długie wieczory
on często mi się zwierza
– bo do zwierzeń skory
i patrzymy w swe oczy
długo i z miłością
ja raczę się ciasteczkiem
on zaś pyszną kością.
W końcu mrucząc zasypia
i jest mu tak dobrze
a w nocy sypia w łóżku
w mojej własnej kołdrze.
Koegzystencja nasza
ma niedogodności
bo znajduję w pościeli
resztki jego kości,
czasami pchłę szachrajkę
schwytam w słusznej złości
– lecz to są drobne sprawy
niegodne miłości.
Te nieważne kłopoty
już dawno mam za nic
najważniejszy to przyjaciel
domesticus Canis.
Akant : Dariusz Jaworek