Długo w nocy czytałam Buszmana
i zrobiło się całkiem niefajnie.
Moja muza odbiegła mnie z rana
tak po prostu, bez słowa, zwyczajnie.
Choć prosiłam – nie odchodź na zawsze,
odrzuciła mi tylko przez ramię:
– Ja mam teraz sprawy ciekawsze,
siądę cicho w kątku przy Buszmanie
i posłucham jak on słowa pieści,
jak je w strofy misternie zbiera.
Może wrócę, raczej później niż wcześniej,
ale jeszcze nie teraz, nie teraz.
Odleciała zwinna i lekka
moja muza kapryśna i dzika.
Cóż mam robić bez muzy poetka?
Chyba znowu Buszmana poczytam.
Akant : Anna Saciuk Nowak