Kiedy tylko coś zaświeci
Wtedy to, no cóż, niestety
Czuję się jak w światła sieci
To dyskomfort dla kobiety
No bo wtedy u mych stóp
Leży cień, płasko, jak trup
Rozpuszczając się w niebycie
Znikłby, gdy słońce w zenicie
Ale tego trzeba szukać w innej strefie
A więc krąży i małpuje
Jakby własne życie miał
Każdy ruch mój naśladuje
Zda się, że na nosie gra
On szczuplejszy niźli ja
Więc się śmieje: ha ha ha
Długonogi, wiotki, zwinny
Niby mój, lecz całkiem inny
Więc kompleksy przy nim, oczywiście, mam
Ale skończę ja z tym draniem
Dam wnet takie ogłoszenie:
„Do stóp pada, drogie panie
Szary cień, lecz go zamienię
Na przeczystych barw odcienie”
Niechaj tęczy blask uroczy
Wszystkich wokół bije w oczy
Gdy witraże kolorowe będę siać
I dopiero wtedy będę cała ja…
No i kto się wtedy będzie z kogo śmiał?
Akant : Halina Drohomirecka